top of page
  • Zdjęcie autoranadianiedbalska

Własny wybór



Przytulny drewniany domek na skraju fiordu. Kanapa, książka, muzyka puszczona z telefonu. Niepowtarzalny widok za oknem. Góry i morze pozostające w ciągłym dialogu. Jakby codziennie miały sobie coś innego do powiedzenia. Jakby codziennie były w innym nastroju. Jakże to było wspaniałe i zaskakujące! Każdego dnia chodziłam na molo i nie mogłam się nasycić tym widokiem. Widokiem dalekiej północy. Z dala od miasta. Z dala od ludzi.

Nie przeszkadzało mi to jednak. Cieszyłam się tą ciszą i swoją małą domową przestrzenią. Wiedziałam też, że jeśli zechcę, to mogę pojechać do miasta, oddalonego o kilkanaście kilometrów.


Sytuacja nagle się zmieniła, gdy dowiedziałam się, że samochód, z którego mogłam korzystać jest zepsuty i nie wiadomo, kiedy znowu będzie dostępny. Taka mała rzecz. Takie niby nic, a poczułam się jak w pułapce. Ten mój przytulny mały świat, który na pewien czas sama wybrałam, stał się ciasny.

Stał się niewygodny. Nie chodziło jednak o brak rozrywek. Jedzenia też miałam pod dostatkiem. O co więc chodziło?

O możliwość. O to, że teraz to nie ja decydowałam. Takie miałam wrażenie. Czułam, że muszę być na miejscu, nawet jeśli zechcę, żeby było inaczej.

Nawet jeśli będę potrzebowała, żeby było inaczej.

Ten brak możliwości wyboru spowodował, że nie mogłam się cieszyć tym wszystkim co wcześniej. Czułam się ograniczona i w pewien sposób zagrożona, choć nic mi tak naprawdę nie zagrażało...


Dlaczego to piszę?

Dziś gdy jestem w domu, gdy nie mogę chodzić do pracy i wychodzić na zewnątrz, łapię się na tym, że najtrudniejsza jest myśl, że nie mam wyboru. Myśl, że to nie ja decyduję. W pierwszej chwili, gdy to zrozumiałam, poczułam złość i strach. Oba uczucia na ten sam temat. Poczułam, że nie mam kontroli, że nie wiem co dalej.


Zdałam sobie sprawę, jak ważna jest dla mnie możliwość decydowania o sobie.

Zadałam sobie pytanie - Czy rzeczywiście nie mam wyboru? MAM!

Sama decyduję, że nie będę pracować tak jak dotychczas, i że spróbuję pracować zdalnie. Sama też zdecydowałam, że zostaję w domu. Takie są zalecenia. Tak jest bezpieczniej. Nie ma jednak przymusu, więc to jest moja decyzja. Robię to, bo tak zdecydowałam.

Można spytać, gdzie tu jest wybór? Czasem to mniejsze zło, czasem wybór między rzeczami lub sytuacjami, których nie chcemy mniej lub bardziej.

Jeśli dostrzeżemy wybór, jeśli dostrzeżemy własny i świadomy udział w sytuacji, to odzyskamy, choć częściowo, poczucie kontroli nad własnym życiem.

Sytuacje, które postrzegaliśmy jako przymusowe, będą łatwiejsze do zniesienia. Nie staną się przez to tym, czego chcemy. Będą jednak tym, co wybraliśmy z dostępnych opcji. Łatwiej jest wtedy odnaleźć trochę więcej spokoju i przestać walczyć z rzeczywistością.

Spróbujmy skupić się na tym, co możemy zrobić. Wybierajmy. To większa odpowiedzialność ale i większa moc. Nasza własna (po)moc.


P.S. Jak przetrwać w domowym zaciszu (ten kto tak je nazwał, ewidentnie nie wziął pod uwagę sytuacji epidemii) jeśli tak wybierzemy? To już zupełnie inna kwestia :)

Cdn.


119 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Bez słowa

Ważne sprawy

bottom of page